sobota, 7 stycznia 2012

Prolog

Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Nic nie widziałam, bo oczy nadal przewiązane miałam jedwabną chustką. Poczułam zapach róż. Tak, to na pewno róże, tego zapachu nie da się pomylić. Chłopak puścił moją rękę, przez co przestałam czuć się bezpiecznie.
-Hej, gdzie jesteś? Wracaj. Mogę już zdjąć tę opaskę?
Usłyszałam cichą, romantyczną muzykę. Jego dłonie delikatnie mnie chwyciły, a ciepły oddech opiewał mój kark.
-Wiesz, nie czuję się zbyt komfortowo, nie mogąc cię zobaczyć.
-Jeszcze chwilka. Krótka chwilka. – Jego szept znów zaczął się oddalać.
Minęło dopiero kilka sekund, a ja czułam się, jakbym stała tam już godzinę. Bardzo się niecierpliwiłam. Cóż, z moją ciekawością jeszcze nikt nie wygrał. Zawsze musiałam postawić na swoim.
W końcu poczułam jego ciepło. Zaczął powoli rozwiązywać chustkę, a gdy już to zrobił, nie mogłam uwierzyć w to, co widzę.
Byliśmy w niedużym, prawie pustym pomieszczeniu. Na środku, kilka kroków od nas, stał metalowy stolik ze szklanym blatem i dwa krzesła. Na stoliku stało wiaderko z szampanem, półmisek z truskawkami w czekoladzie i dwa kieliszki. Na podłodze rozsypane były płatki róż, a za jednym z krzeseł stał wazon z bukietem tych pięknych, czerwonych kwiatów. Półmrok oświetlało kilkadziesiąt palących się świec, dających wrażenie wszechobecnej miłości i ciepła.
Spojrzałam z uśmiechem na chłopaka, zaczynając się domyślać o co w tym wszystkim chodzi.
-Chodź. – chwycił mnie w talii i podprowadził do stolika. – Zanim usiądziemy chciałbym ci zadać jedno, prawdopodobnie najważniejsze pytanie w moim życiu. – Wziął w ręce bukiet i uklęknął przede mną. Następnie wyjął z kieszeni marynarki małe, czerwone pudełeczko i otworzył je. – Alexis Jones, wyjdziesz za mnie? – spojrzał na mnie tymi swoimi jasnobrązowymi oczami, uśmiechając się szeroko.
Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Lekko kiwnęłam głową, a on założył złoty pierścionek z małym diamencikiem na mój palec. Wstał, a ja przytuliłam się do niego. Pocałował mnie w czoło.
-Jestem najszczęśliwszą osobą na Ziemi. – wyszeptałam, próbując powstrzymać łzy. Podniosłam głowę a nasze usta w końcu spotkały się w namiętnym pocałunku.– Kocham cię, Zayn.
-Ja też cię kocham, myszko.
Wydarzenie to zapamiętam do końca życia. 7 stycznia 2017r.
A jak to wszystko się zaczęło? Zupełnie inaczej niż myślisz. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz