Wyjeżdżałam z Wolverhampton już drugi raz w przeciągu kilku dni, ale tym razem było inaczej. Z jednej strony czułam, jakby część mnie umarła i została przykryta kilkunastoma kilogramami ciężkiej, brudnej ziemi. Z drugiej jednak byłam wolna. Nic, ani nikt więcej mnie tam nie trzymał, mogłam bez wyrzutów sumienia wyjechać, nie musieć wracać do chorej rzeczywistości, mogłam żyć marzeniami. Pomimo tego, że właśnie straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu, było mi lżej wyjeżdżać, z myślą, że nikt nie będzie za mną tęsknił. Czym innym jest moja tęsknota i ciągłe niedowierzanie, które prawdopodobnie na dłużej zagnieździły się w mojej głowie, w moim sercu, nie dając mi spać, jeść, być. Ale ja sobie poradzę, potrafię stłumić takie uczucia,
Wracaliśmy do Londynu. Ja, Liam i moja siostra, Victoria. Minął dzień od pogrzebu. Już jakiś czas jechaliśmy w totalnej ciszy, nikt nie wiedział, co powiedzieć, jak się zachować.
Postanowiłyśmy z siostrą przeprowadzić się na stałe do Londynu. Bez względu na to, co stanie się w programie, czy dojdę do finału, czy odpadnę na samym początku, zdecydowałyśmy zacząć nowe życie. Przed domem, w którym do tej pory mieszkałyśmy już stoi tabliczka ‘Na sprzedaż’. Nie byłam na 100% pewna czy dobrze robimy, czy nam się uda, ale sama wizja tego, że pomimo wszystko będę mogła zostać z Liamem poprawiała mi humor.
Siedziałam na tylnich siedzeniach, oparta plecami o drzwi, z nogami wyciągniętymi , zajmując całe wolne miejsce. Liam, siedzący z przodu na miejscu pasażera odwrócił się i uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco. Ja również rzuciłam mu krótki, przelotny uśmiech, jednak przyszło mi to z wielkim trudem. Nie miałam siły na nic, chciałam po prostu położyć się na łóżku i zasnąć. Już serdecznie dość miałam słuchania sztucznych kondolencji od ludzi, których moje życie obchodzi tyle, co zeszłoroczny śnieg.
Gdy w końcu dojechaliśmy, pomogłam Vicky i Liamowi wyciągnąć z bagażnika jej walizki, choć tak naprawdę nie miałam na to najmniejszej ochoty. Marzyłam tylko o ciepłym prysznicu. Podeszliśmy do recepcji. Różowowłosa piękność przywitała nas szczerym uśmiechem.
-Pokój dla siostry? – zapytała miłym głosem.
-Tak. Niedaleko mnie jeśli można. – Wstukała coś w komputer i podała nam klucz. – A przy okazji… Jestem Alexis – podałam jej dłoń nad ladą. Nie wiem, czemu to zrobiłam, ale podejrzewam, że to przez to, że poczułam z nią jakąś więź. A poza tym ta dziewczyna mnie fascynowała. Jakby skrywała jakąś tajemnicę. Chciałam ją poznać.
-Vanessa. – Dziewczyna zapoznała się jeszcze z moją siostrą, a do Liama tylko rzuciła krótki uśmiech, co mnie trochę zdziwiło. Chyba przyszedł czas na poważną rozmowę.
-Skąd wiesz, że jesteśmy siostrami? – spojrzałam na nią z zaciekawieniem.
-Jesteście do siebie strasznie podobne – wyjaśniła szybko dziewczyna, a Liam spojrzał na mnie, mówiąc krótkie: ‘Mówiłem’.
Wjechaliśmy na górę, odprowadziliśmy Victorię do jej pokoju, który jak się okazało był na końcu korytarza, i wróciliśmy pod moje drzwi.
-Zostaniesz? – zapytałam, próbując rozpiąć wzrokiem jego koszulę.
-A chcesz, żebym został?
-Zależy.. Jeśli chcesz zostać, to chcę, żebyś został. A jeśli nie chcesz, to i ja nie chcę.
-Dobrze wiedzieć, że mnie chcesz – uśmiechnął się, chwytając mój podbródek, bym na niego spojrzała.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo cię chcę – wyszeptałam zbliżając twarz do jego twarzy i próbując w tym samym momencie otworzyć drzwi, co niestety mi nie wychodziło. Chłopak zaczął się śmiać, chwycił klucz, otworzył drzwi, wpuścił mnie do środka, a sam wziął z podłogi moją torbę i wszedł za mną. – Mogę się coś ciebie zapytać? – podeszłam do stolika w celu zostawienia tam telefonu i słuchawek.
-Słucham – usiadł na łóżku, obserwując każdy mój ruch.
-Skąd znasz tą całą Vanessę? – zadałam pytanie, które już od kilku minut chodziło mi po głowie.
-W sumie to jej nie znam. Tego dnia, co dowiedziałaś się o swojej babci, jak wróciłem, ona mi powiedziała, że coś się stało, żebym poszedł do ciebie najszybciej jak się da. A czemu pytasz?
-No nie wiem. – Liam usiadł wygodnie na łóżku. – Po prostu patrzyliście na siebie tak, jakbyście się znali całe wieki.
-Czyżbym wyczuwał zazdrość? – gestem dłoni przywołał mnie do siebie, a gdy podeszłam, posadził mnie okrakiem na swoich kolanach.
-Może trochę. Chociaż nie wiem. Nigdy w życiu czegoś takiego nie czułam.
-Przyrzekam, ze nie masz się o co martwić. Gadałem z tą dziewczyną raz w życiu. I to o tobie. Nie sądzę, żeby to był powód do zazdrości.
-Ale ona jest taka piękna, taka… Inna – spuściłam głowę, nie mogąc patrzeć mu w oczy.
-Ty jesteś piękniejsza – pogłaskał mnie po policzku, nieśmiało wtuliłam twarz w jego dłoń. – Czego ty się boisz, Alex?
-Straciłam rodziców, straciłam babcię, boję się, że stracę też was i zostanę sama. Całkiem sama. A nie chcę cię stracić. Czuję się, jakbyś był dla mnie wszystkim i nawet nie mogę sobie wyobrazić jak by wyglądało moje życie, gdybyśmy się nie spotkali na przesłuchaniu, gdybyś do mnie nie zagadał. Nie wiem, co by ze mną teraz było, gdybym dowiedziała się o śmierci babci, a nie znałabym tu nikogo. Prawdopodobnie w tym momencie leżałabym w łóżku, myśląc o tym, jaki jest najprostszy i najmniej bolesny rodzaj samobójstwa. I pewnie zaczęłabym się zastanawiać nad kupieniem żyletki i podcięciem sobie żył, bo oprócz Vicky, nie miałabym już nikogo. Bez was byłabym nikim.
-Pamiętasz, co ci kiedyś obiecałem? – odgarnął mi grzywkę z czoła. Poniekąd czułam się, jakbym była dzieckiem, jakbym siedziała na kolanach u taty albo starszego brata, który tłumaczył mi, że ani w szafie, ani pod łóżkiem nie ma potworów, że nie mam się czego bać.
-Że nie ważne co się stanie, zawsze będę mogła na ciebie liczyć.
-I zapamiętaj to do końca życia. Nikt więcej cię nie opuści. Ani ja, ani Vicky, ani nikt inny, rozumiesz? – pokiwałam głową, choć wiedziałam, że akurat tej obietnicy spełnić nie może. – Zależy mi na tobie jak na nikim innym.
-Dlaczego?
Naprawdę nie rozumiałam, dlaczego mu na mnie zależy. Przecież jestem przeciętną, a nawet mniej niż przeciętną szajbuską. Mam zrytą banię, nigdy nikt mnie nie lubił a on… On jest ciachem. Tacy chłopacy jak on nigdy nie zwracali na mnie uwagi. O, sorry, żadni chłopacy nigdy nie zwracali na mnie uwagi, bo ja jestem żałosną idiotką bez perspektyw na przyszłość. Żałosne. Nawet on w tamtej chwili patrzył na mnie jakbym była pomylona.
-Nie wiesz, dlaczego mi na tobie zależy? – pokręciłam przecząco głową. – Bo jesteś wariatką. – No to pięknie.. – Jesteś najpiękniejszą, najskromniejszą, najweselszą, najmilszą, najsłodszą, najcudowniejszą wariatką, jaką w życiu spotkałem.
-Ale jednak wariatką.
-Wariatką w dobrym sensie. Uwielbiam w tobie twoją niekonwencjonalność. Jestem pewny w 100%, że nie ma na świecie nikogo takiego, jak ty. Jesteś wyjątkowa.
-Przestań, bo się rozpłaczę.
-Chcę tylko, żebyś mi uwierzyła.
-Im więcej będziesz mówił, tym bardziej to jest wątpliwe. – Chłopak położył dłonie na moich udach, przez co sytuacja stała się jeszcze bardziej intymna. Jego dotyk zawsze przyspieszał rytm mojego serca, ale teraz to już była przesada. Gdyby mnie podłączyli do tej maszyny ze szpitali, co odczytuje rytm serca, prawdopodobnie dziwiliby się, że ja jeszcze nie zeszłam na zawał. Na moich policzkach pojawiły się rumieńce, dłonie, które zaplotłam na jego szyi, zaczęły się trząść.
-A co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła?
-Pocałuj mnie, bo zaraz zwariuję do końca i już wtedy nie będziesz miał okazji. – Przyciągnął mnie do siebie tak blisko, że czułam bicie jego serca. Co dziwne wariowało tak samo jak moje.
-Mam nadzieję, że tym razem nikt nam nie przerwie.
Chwyciłam w dłonie jego twarz. Nasze usta dzieliły milimetry. Czułam jego słodki oddech. Tak strasznie go chciałam. Wydawał się być idealny. Żadne słowa nie wyrażą tego, jakie wielkie pożądanie we mnie siedziało.
Złączyliśmy się w pocałunku, którego tak długo wyczekiwałam. I nikt nam nie przerwał. Jego usta na początku delikatnie muskały moje, ale po chwili poczułam to pożądanie też z jego strony. Zaczął się robić coraz bardziej zachłanny. Przelewał na mnie całą pasję. Jego dłonie przesunęły się na moje pośladki, co uświadomiło mi tylko, że zaczęło się dziać coś poważnego. O dziwo nie bałam się tego. Wręcz przeciwnie. Wciąż chciałam więcej i więcej.
Popchnęłam go, położył się na łóżku, a ja bez namysłu podążyłam za nim. Poczułam, że przestaje mnie całować i podnosi się. Otworzyłam oczy, w których zaczął kłębić się strach, że zrobiłam coś źle. Chłopak chwycił mnie swoimi silnymi rękami i przerzucił na środek łóżka tak, że leżałam głową na idealnie poukładanych poduszkach. Sam wstał i podszedł do drzwi. Już miałam zapytać, czy zrobiłam coś nie tak, ale ona szybko zamknął drzwi na klucz i wrócił na łóżko. Widziałam w jego oczach dziką, niemożliwą do okiełznania namiętność, narastającą z każdą sekundą. Nachylił się nade mną i powróciliśmy do czynności, którą przed kilkoma sekundami bezczelnie przerwał. Jego usta najpierw musnęła mój policzek, potem zaczął składać pojedyncze pocałunki wzdłuż linii mojej szczęki. W końcu doszedł do ust, jednak zanim złożył na nich kolejny pocałunek, wyszeptał pewne zdanie, które bardzo mnie ucieszyło.
-Teraz już nikt nam nie przeszkodzi, a nawet jeśli, będziemy udawać, że nas nie ma.
I całe szaleństwo zaczęło się od początku. Jego język walczył z moim, byliśmy tak pochłonięci sobą, że mogłoby się palić, a my i tak byśmy nie zauważyli. Wsadziłam zimne ręce pod jego koszulkę. Poczułam, że przechodzi go dreszcz. Uśmiechnęłam się na myśl, że może ja działam na niego tak samo, jak on na mnie. Jednym zgrabnym ruchem ściągnęłam z niego t-shirt. Z niemym zachwytem przejechałam dłonią po jego umięśnionym brzuchu. W odpowiedzi chłopak zaczął schodzić niżej. Jego usta delikatnie lecz zachłannie pieściły skórkę na mojej szyi i dekolcie, a jego zgrabne palce powoli rozpinały guziki koszuli. Po krótkiej chwili leżałam już bez niej. Zaczął całować mnie coraz niżej. Doszedł do paska od spodni, który zdecydowanie był tam niepotrzebny.
Podniósł mnie, sadzając mnie na swoich kolanach. Podczas rozpinania skórzanego paska i trzech guzików od jeansów, znów wrócił do pieszczenia moich ust. Kilkanaście sekund później leżałam już w samej bieliźnie, a żeby nie pozostać mu dłużna, zabrałam się za zdejmowanie jego spodni, co, jak się okazało, nie było tak proste, jak zdejmowanie koszulki.
Jedną rękę wsunął pode mnie, z zamiarem rozpięcia stanika. Zrobił to bez żadnego problemu. Właśnie w tamtym momencie zaczęłam się zastanawiać, ile dziewczyn mógł mieć przede mną, skoro nie ma problemu nawet z rozpinaniem stanika, a podobno faceci zawsze mają z tym problem. Jednak nie zaprzątałam sobie długo tym głowy, bo zdałam sobie sprawę, że leżę już całkiem naga, a on nadal ma na sobie bokserki. I właśnie ten problem musiałam rozwiązać.
Leżeliśmy pod kołdrą, wtuleni w swoje nagie ciała. Milczeliśmy. Nie dlatego, że nie mieliśmy o czym rozmawiać, ale dlatego, że tak było dobrze. Nie musieliśmy nic mówić, oboje dobrze wiedzieliśmy, jak czuje się ta druga osoba. Moja głowa leżała na jego klatce piersiowej, wsłuchiwałam się w rytmiczne bicie jego serca. Mogę zdecydowanie powiedzieć, że to były najcudowniejsze chwile w mojej marnej egzystencji.
Palce jego prawe ręki delikatnie jeździły po mojej talii, palce lewej miał splecione z moimi, trzymaliśmy je na jego brzuchu. Właśnie tak wyobrażałam sobie swój pierwszy raz i pierwsze momenty po nim. Żadnej presji, żadnego ciśnienia, tylko nasze rozpalone ciała, ocierające się o siebie w akcie rozkoszy.
-Alex? – usłyszałam jego cichy, melodyjny głos. Mruknęłam cicho w odpowiedzi. – Powiedziałem ci, dlaczego mi na tobie zależy, teraz twoja kolej. Dlaczego ci na mnie zależy? – Zmieniłam pozycję na taką, bym mogła go widzieć.
-Zależy mi na tobie, bo jesteś idealny – wyszeptałam, patrząc mu w oczy.
-Wcale nie jestem idealny. Mam mnóstwo wad, jak każdy – zaprzeczył ze srogą, ale poniekąd zabawną miną.
-Dobrze. W takim razie jesteś idealny dla mnie. Tylko ty potrafisz doprowadzić mnie do takiego stanu, w jakim jestem za każdym razem, jak się do mnie zbliżasz, albo mnie dotykasz. A do tego umiesz wmówić mi wszystko. Ufam ci, nigdy w życiu nikomu nie ufałam tak, jak ufam tobie. – Chciał mi przerwać ale szybko zareagowałam. – Teraz ja mówię, a ty nawet nie próbuj nic powiedzieć. Spytałeś, więc teraz siedź cicho. – Zaśmiał się pod nosem. - Zależy mi na tobie, bo jak nikt inny potrafisz mnie rozśmieszyć. W każdej sytuacji. Pamiętasz wczoraj, po powrocie z pogrzebu? W jednej chwili byłam zachmurzona jak niebo w mglisty, deszczowy, burzowy dzień, a w drugiej nie mogłam powstrzymać śmiechu. Zależy mi na tobie, bo wiem, że jesteś zdolny zrobić dla mnie wiele rzeczy. Powinieneś zostać z chłopakami, a zostawiłeś ich, ominąłeś dwa dni prób, tylko dlatego, że cię potrzebowałam. Pomimo tego, że jestem fajtłapą i co chwila mówię albo robię jakąś głupotę, nie jest ci wstyd ze mną być. Po prostu jesteś zajebisty i jaram się tobą jak Fretka Jeremiaszem. Skończyłam. Już możesz mówić.
Patrzył na mnie tymi swoimi brązowymi tęczówkami, wypełnionymi takim ciepłem, uczuciem, że aż mi się miło zrobiło.
-Jesteś najważniejszą częścią mojego życia, Jones. I jeśli kiedyś cię stracę…
-Nie stracisz, Payne. Nawet jeśli będziesz miał mnie serdecznie dość, nie zostawię cię bez walki.
Kilkanaście minut później Liam zasnął. Przycisnął mnie do siebie, jakby bał się, że w każdej chwili mogę mu uciec.
Nigdy nie czułam się tak dobrze. Udało mi się nawet zapomnieć o wydarzeniach minionego dnia. Mogłabym zostać w łóżku już zawsze, pod warunkiem, że czułabym na sobie jego oddech, że słyszałabym bicie jego serca, że obejmowałby mnie i nigdy by mnie nie puścił.
Opuściłam powieki, a oczami wyobraźni zobaczyłam jego idealną, umięśnioną sylwetkę, jego uśmiechniętą twarz. Był perfekcyjny w każdym calu. Nie zamieniłabym go za nikogo innego. W tamtej chwili był najważniejszą osobą w moim życiu.
Słyszałam kiedyś od kogoś takie zdanie: ‘Nastoletnia miłość zawsze jest naj: najmocniej "wybucha", najmilej trwa, najszybciej się kończy.‘ Z całego serca miałam nadzieję, że nasze uczucie okaże się prawdziwym i długotrwałym. Przecież nie może być na świecie nikogo innego, do którego będę czuła to, co czuję teraz.
W tamtej chwili nie wiedziałam jak bardzo się mylę. Zdawało mi się, że nie ma nikogo takiego na świecie, a okazało się, że ten ktoś jest tak blisko, wręcz na wyciągnięcie ręki. Ale gdybym mogła cofnąć się w czasie i uświadomić samej sobie, że jestem w wielkim błędzie, to zdecydowanie bym tego nie zrobiła. Bo miłość do Liam’a Payne’a była definitywnie najsilniejszym uczuciem, jakie w życiu czułam. I nawet teraz, po kilku latach od tamtego pamiętnego dnia, zdarza mi się żałować, że to musiało się skończyć. Bo nasze uczucie zawsze było prawdziwe. Ale o tym, co się stało, opowiem wam kiedy indziej.
************************
Dumna jestem cholernie z tego odcinka. Może nie jest on napisany jakimś zajebistym językiem, ale tak cholernie mi się podoba...
Przepraszam, jeśli znajdziecie jakieś literówki z brakiem polskich znaków, ale pod 'alt' wpadł mi jakiś okruch i nie zawsze mi łapie.
Postanowiłam sobie, że jeśli pod każdą notką będą się pojawiały komentarze, za każdym razem będę się starała pobić swój własny rekord. Dziś np. mam już 2328 słów, a to o 68 więcej niż ostatnio :)
Także komentujcie.
xoxo
I dobrze, że jesteś dumna z tego co napisałaś, bo ten rozdział wyszedł Ci idealnie. Pięknie opisałaś to, jak Liam odziaływuje na Alex, ile dla niej znaczy każdy nawet najdrobniejszy detal jego wyglądu czy małe gesty. Ich uczucie jest tak cudowne i silne, że na razie wprost nie chce mi się uwierzyć, że to kiedyś wszystko ma się skończyć. Wydają się sobie przeznaczeni. Liam rzuca wszystko, byleby tylko być przy Alex w tych najtrudniejszych chwilach jej życia, co jest najsłodszą rzeczą, jaką chłopak może zrobić dla dziewczyny (albo jedną z najsłodszych rzeczy). Nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak wspaniale jest napisany ten rozdział. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu. Nie sądziłam, że można coś aż tak dobrze opisać. Podoba mi się ta jedyna i niepowtarzalna atmosfera panująca w tym rozdziale. Możesz mieć pewność, że ten kawałek na długo zapadnie w mojej pamięci, gdyż jest magiczny. Dziękuję Ci za ten rozdział, dziękuję, że w tak niezwykły sposób mogłam się oderwać od rzeczywistości. Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału i mam nadzieję, że kolejny będzie równie nieziemski, jak ten. I przede wszystkim, że będziesz z niego zadowolona. Bo to jest chyba najważniejsze. Xxx
OdpowiedzUsuńo jezusie. Po pierwsze - po raz pierwszy płakałam czytając opowiadanie. Po drugie - pierwszy raz czytałam taaak pięknie ujętą w słowach scenę łóżkową.
OdpowiedzUsuńNaprawdę, to opowiadanie jest tak cudowne, że myślałam, że lepiej być nie może, ale ten rozdział mówi sam za siebie.
Wyszedł idealny. Liam i Alex wydają się być dla siebie stworzeni, Alex ma w nim wsparcie + NO LUDZIE, to LIAM ! xd
Świetny dobór piosenek do danych fragmentów rozdziału. Budują idealną atmosferę.
No, także jak zwykle czekam na następny.
I tak przy okazji zapraszam na www.next-to-one-direction.blogspot.com gdzie pojawił się 4 rozdział. xxx
<3
OdpowiedzUsuńmasakra, mam świeczki w oczach.
trzymam kciuki oraz czekam na kolejną notkę ;***
Naprawdę to opowiadanie jest cudowne i ma w sobie coś niewyjaśnionego dzięki czemu mam ochotę wracać tu kilka razy dziennie i sprawdzać czy aby na pewno nic nowego się nie pojawiło. Przez ten rozdział(i nie tylko) nie wyobrażam sobie Alex z Zayn'em, po prostu nie przyjmuje tego do wiadomości, a ostatni akapit wycisną ze mnie wszystkie możliwe łzy.
OdpowiedzUsuń