>bit do poprawy jakości czytania< (puszczaj od początku aż skończysz czytać odcinek :) )
Przyznam się bez bicia, że wszystko, o czym myślałam podczas pierwszych 45 minut mojej godzinnej kąpieli, to to, jak wyglądałyby Jego ubrania porozrzucane po moim pokoju. I nie jestem z tego dumna. Nie jestem dumna z tego, że daję się wodzić emocjom za nos. Trzeba przyznać, że po prostu nie mogę ich zatrzymać. W normalnej sytuacji zatrzymałabym się w otępieniu, tak jakbym żyła w innym świecie. Ale to zdecydowanie nie była normalna sytuacja. Dobra, prawdopodobnie żadna sytuacja w moim życiu nie jest normalna, ale ta była jeszcze bardziej nienormalna. Ja się po prostu… Aż boję się wypowiedzieć, a nawet pomyśleć to słowo… Ja się po prostu zakochałam. Nie bałam się już o program, pomimo tego, że dzień później miało się odbyć pierwsze spotkanie w domu jurora (tak, w tamtej chwili nie pamiętałam nawet do kogo zostałam przydzielona), pierwsza próba. Wszystko, o co się bałam, to to, że jeśli się nie dostanę, a Liam tak, co jest możliwe, nie będziemy mogli spędzać ze sobą czasu.
Zaczęłam oddychać głęboko, starając się wyrzucić wszystkie myśli z mojej głowy. Chciałam choć na chwilę stać się niemyślącą, pustą maszynką. Oddychanie pomogło. Zrobiło mi się lepiej. Serce przestało walić jak oszalałe, motylki odleciały, rumieńce zeszły. Było mi tak błogo, jakbym po kilku dniach z wysoką gorączką obudziła się zupełnie zdrowa. Chociaż poniekąd brakowało mi tego zachwytu i podniecenia. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo przez ten tydzień się zmieniłam. Jak bardzo zmieniłam się przez, a może właśnie dzięki Niemu. Jeszcze jakiś czas temu nie wyobrażałam sobie, że w mojej głowie mogą pojawić się takie uczucia. Ja, wieczna dziewica, cnotka-niewydymka, mam ochotę rzucić się na chłopaka i zrobić z nim wiele nieprzyzwoitych rzeczy. To nie w moim stylu.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wyskoczyłam z wanny jak nienormalna, zarzuciłam na siebie szlafrok i zostawiając za sobą mokre ślady, pobiegłam do drzwi. Chwyciłam klamkę i pociągnęłam. Na korytarzu stał Liam Młodybóg Payne i uśmiechał się do mnie. Spodziewałam się, że wybuchnie śmiechem, w końcu stałam przed nim w samym szlafroku, z moich włosów kapała woda, na policzkach miałam zaschnięte już strużki tuszu, przez co zdecydowanie wyglądałam, jakbym płakała, a przecież nie płakałam, a on tylko stał i patrzył.
-Potrzebuję jeszcze trochę czasu.
-Pomyśl sobie, że zauważyłem – powiedział ironicznie przekraczając próg mojego pokoju.
-Jasne, możesz wejść, wcale nie czuję się niezręcznie stojąc przed tobą w samym szlafroku, ale dzięki, że zapytałeś – zamknęłam drzwi.
-Tak myślałem, że nie będzie ci przeszkadzać, że się rozgoszczę – usiadł na fotelu, patrząc na mnie z zaciekawieniem i pewnego rodzaju politowaniem.
-A może masz ochotę pójść ze mną do łazienki, popatrzeć jak się ubieram, maluję, może chcesz mi w czymś pomóc? – uniosłam brew, próbując nie wyobrażać sobie momentu, w którym chłopak pomaga mi zdjąć ten cholerny szlafrok.
-Nie, poczekam tutaj.
Po powrocie do łazienki pierwsze co zrobiłam, to wypuściłam zimną już wodę z wanny. Potem, nie patrząc w lustro, zmyłam stary makijaż i wysuszyłam włosy. Związałam je w wysokiego kucyka, a grzywkę wyprostowałam. Następnie pomalowałam rzęsy czarnym tuszem i szybko ubrałam się w czarne rurki i białą, luźną koszulkę z flagą Anglii na przedzie. Byłam gotowa. Wróciłam do pokoju, w którym czekał na mnie Liam.
-25 minut, nie tak źle – powiedział nie patrząc na mnie. Wyciągnęłam z walizki niebieskie balerinki i założyłam je.
-Możemy iść – położyłam ręce na biodrach i uśmiechnęłam się zachęcająco.
-Na pewno? – spytał jeszcze podnosząc się z fotela.
-Tak – chwyciłam telefon, który, po wejściu do pokoju, rzuciłam na łóżko. Opuszczając pokój napisałam krótkiego smsa do Vicky, w którym poinformowałam ją, że dojechaliśmy cali, Londyn jest piękny i zadzwonię później. – Masz jakieś plany? – Spytałam z ciekawości.
-Myślałem, żeby pójść coś zjeść ale wtedy Zayn i Harry wrócili do pokoju i namówili mnie, żebyśmy zrobili coś razem, skoro i tak razem mieszkamy. A Louis i Niall poprosili, żebym wziął też ciebie, bo chcą cię poznać. Powiedziałem im, że gdyby przyjechali wcześniej, to by cię poznali, ale dostałem za to poduszką w głowę i jak widać nie mam innego wyjścia. Także idziemy się integrować z moim zespołem.
-Wydajesz się nie być zbytnio zachwycony tym pomysłem – stwierdziłam, choć mi to pasowało. Może w końcu uda mi się z kimś zaprzyjaźnić.
-Po prostu miałem nadzieję… - przerwał pukając w drzwi od swojego pokoju. – To nie ważne. Będziemy mieć jeszcze dużo czasu dla siebie, prawda? – spojrzał mi w oczy i znowu się uśmiechnął. Tak, jak tylko on potrafi. A moje nogi znów zrobiły się jak z waty. I znów miałam ochotę się na niego rzucić. Ochota odeszła, gdy z pokoju wyszło czterech obrzydliwie ślicznych chłopaków.
-Jestem Louis – podszedł do mnie jeden z tych dwóch, których jeszcze nie miałam okazji poznać. – Miło mi – chwycił moją dłoń i delikatnie ją pocałował. - Urodzony w 1991 roku, znak zodiaku koziorożec, lubię zachody słońca i długie spacery po plaży – zatrzepotał długimi rzęsami.
-Czy mi się zdaje, czy właśnie złożyłeś mi ofertę matrymonialną? – zaśmiałam się cicho.
-Chciałem cię tylko poinformować. Wiesz, tak na przyszłość. Żebyś wiedziała.
-Aha, w takim razie dziękuję za informacje. Postaram się je wykorzystać.
Podszedł do mnie kolejny chłopak. Wyglądał na bardziej zrównoważonego. Miał blond włosy i piękne, niebieskie oczy, w których dałoby radę się utopić.
-Niall – przedstawił się krótko, ściskając moją dłoń.
-Alexis – odpowiedziałam. – To co mamy w planach na dzisiaj? – spytałam, wchodząc do windy.
-Louis stwierdził, że moglibyśmy iść na London Eye, ale niestety jeden z naszych kolegów, nie pokazujmy palcami który… - Harry przeszywał wzrokiem Zayn’a - … ma cholerny lęk wysokości.
-Chciałbym dodać, że to bardzo dojrzałe. – Liam klepnął bruneta w plecy.
-Wiesz, ja na twoim miejscu o dojrzałości bym nie mówiła. – wszyscy skierowali wzrok na mnie. – Pamiętasz co zrobiłeś, jak chciałeś spróbować moich lodów, które jadłam ŁYŻECZKĄ? – podkreśliłam ostatnie słowo. Chłopak zamknął oczy i wyszeptał krótkie: ‘Nienawidzę cię.’ – Nie? To ja ci przypomnę. Poszedłeś do lodziarza i poprosiłeś o widelec, a jak ci powiedział, że nie ma, postanowiłeś mojego loda polizać, przez co wylądował na ziemi. Więc niech pan ‘Alejasiębojęłyżeczek’ skończy pieprzyć farmazony i sam dojrzeje. – Chłopcy zaczęli się śmiać, a Liam, gdy tylko drzwi się rozsunęły, podniósł mnie i przerzucił przez ramię, jak worek ziemniaków. Zaczęłam się drzeć i bić go pięściami po plecach, ale to nic nie dawało, więc uspokoiłam się. Wyszliśmy z hotelu i przeszliśmy przez ulicę. Nie wiedziałam, gdzie on mnie niesie, wszystko co wiedziałam, to że reszta ma z nas niezły ubaw. Nagle poczułam, że chłopak stawia mnie na ziemi. Staliśmy w niewielkim parku, a wokoło nas łaziło kilkadziesiąt gołębi. Moje serce zaczęło bić jak szalone, a do oczu napłynęły mi łzy.
-Liam, to wcale nie jest zabawne, weź je ode mnie, błagam.
(Tutaj czas na małe wyjaśnienie. Ja po prostu panicznie boję się ptaków. Jak miałam 6 lat zaatakował mnie kruk. Wiem jak to brzmi, ale ja jestem totalnie poważna. Pamiętam, że trafiłam do szpitala i musieli mi zszywać głowę, bo rozciął mi ją swoimi zasranymi pazurami. A do tego zaplątał mi się we włosy. Od tamtej pory jak tylko jestem bliżej niż na odległość kilku metrów od jakiegoś ptaka, trzęsę się ze strachu i zbiera mi się na płacz.)
Chłopak, widząc, że jeszcze chwila i się rozpłaczę, rozgonił ptaki i przytulił mnie.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo cię teraz nienawidzę – powiedziałam wbijając mu palce pomiędzy żebra, przez co już po chwili uciekałam ile sił w nogach przed seryjnym mordercą, w którego zamienił się Liam. Gdy mnie złapał i podniósł do góry, krzyknęłam, że to nie fair, bo on ma lepsze buty. Po chwili szliśmy już normalnie, wszyscy razem, niewiadomo gdzie i w jakim celu. Po prostu szliśmy i się wygłupialiśmy, a ludzie patrzyli na nas jak na chorych psychicznie.
Czułam się jakbym znała tych chłopaków od zawsze. Tak łatwo mi było z nimi gadać i wygłupiać się. W końcu spotkałam kogoś, kto był na tym samym poziomie intelektualnym, co ja, czyli tzw. ‘gorzej być nie może’, ewentualnie: ‘w razie wojny oddać jako zakładników’.
Cały dzień spędziliśmy na zaczepianiu przypadkowych ludzi i pytaniu ich o wszystko ( chłopacy zaczęli się kłócić, który z nich wygląda najbardziej wyjściowo, a jako, że ja nie byłabym obiektywna, zaczepili jakieś dwie dziewczyny i je zapytali. Obie wskazały na Zayn’a i wcale się nie zdziwiłam. Sama też bym powiedziała, że on jest najprzystojniejszy z nich wszystkich. Pomimo tego, że podobał mi się Liam), jedzeniu, szukaniu drogi, znowu jedzeniu, generalnie prawie cały czas coś jedliśmy. Jedyna produktywna rzecz, jaką zrobiliśmy, to wymyślenie nazwy dla ich zespołu. Generalnie bardzo podobał mi się pomysł Niall’a: ‘Niall and the Potatoes’, ale reszta chłopców nie wyraziła zgody. W końcu strzeliłam na odwal: ‘One Direction’ i od tamtej chwili nazywają się właśnie tak. Jeśli kiedyś będą sławni, będę starała się o niemałe wynagrodzenie za częściową pomoc w ich sukcesie.
Po powrocie do hotelu czułam się tak zajebiście, że aż brakuje mi słów, żeby to opisać. Naprawdę mogę się zaprzyjaźnić z tymi pięcioma przeuroczymi idiotami. Stwierdziłam, że przemyślę sobie ten dzień kiedy indziej, skoro obok mnie zasypia najcudowniejsza osoba na Ziemi, Liam Payne. Przylazł do mnie po ok. godzinie od naszego powrotu pod pretekstem, że nie może spać, bo Niall chrapie. No a ja miałabym go nie wpuścić? Musiałabym naprawdę być nienormalna.
Położyłam się na boku, odwracając się do niego plecami. Po chwili poczułam jego ramię, obejmujące mnie w pasie i jego ciało przysuwające się do mnie.
-Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza – wyszeptał.
-Nie. Mogłabym tak zasypiać co noc – powiedziała spokojnym i opanowanym głosem, chodź radość prawie rozerwała mnie od środka.
-Da się zrobić.
Później czułam już tylko jego miarowy oddech na moim karku. Zdecydowanie mogę stwierdzić, że to był jeden z najlepszych dni w moim życiu.
Zastanawiała mnie już tylko jedna rzecz. Czy my jesteśmy już parą?
___________________________________________
Boże, dziękuję wam za te komentarze, na prawdę mi pomogły. I tylko dzięki nim dałam radę napisać dzisiejszy odcinek. Mam nadzieję, że się spodoba i że zdobyłam stałe czytelniczki. Bless <3
A za wszelkie błędy w pisowni przepraszam, ale jest już prawie 1 w nocy i nie mam siły tego sprawdzać.
Woooow, dla mnie jest super, naprawdę bardzo dobrze piszesz i cholernie spodobał mi się ten rozdział. Najlepsza była końcówka <3
OdpowiedzUsuń